Niektóre z moich bransoletek nie doczekały się sfotografowania zanim znalazły nowych właścicieli, dlatego mogę pokazać na razie tylko trzy.
Sznur koralikowy, typu gąsieniczka, dwustronna, z jednej strony zielona z drugiej brązowa:
Bransoletka z kulek w różnych odcieniach żółci:
Oraz zwykły sznur koralikowy, z koralików o srebrnym środku:
niedziela, 28 lipca 2013
Kolczyki dla Magdaleny
Dopiero co skończyłam je robić, miały być dłuższe niż standardowe oplatane kryształki rivoli i z "koronką", mam nadzieję, że spełnią oczekiwania. Ja sama uważam, że są niezłe i w wolnej chwili sama sobie zrobię podobne:)
sobota, 27 lipca 2013
Pierwsze naszyjniki
Przyznaję, że do tej pory zrobiłam zaledwie 3 (trzy!) naszyjniki. Chyba ze względu na ich koraliko-, praco- i czasochłonność.
Pierwszy ja sama uznałam za średnio udany, ze względu na kolorystykę. Niebieskie koraliki bez towarzystwa miały odcień żywy, turkusowy, a w towarzystwie czarnych nieco zgasły. Jednak naszyjnik spodobał się mojej mamie i teraz do niej właśnie należy. Dziś właśnie moja mama przebiła sobie uszy i teraz może zacząć wreszcie nosić kolczyki. Mam nadzieję, że wkrótce do jej zrobionych przeze mnie bransoletek i naszyjnika dołączą kolczyki:)
Drugi, podobnie jak ten powyżej, jest zrobiony metodą sznura koralikowego, mlecznobiałe, srebrzyste większe koraliki ładnie się prezentują na tle czarnych, mniejszych. Ten naszyjnik trafił do Artura, jako uzupełnienie jego zamówienia:)
Trzeci naszyjnik to szesnaście czerwonych kulek koralikowych połączonych ogniwkami ozdobionymi małymi srebrnymi różyczkami. Do tego naszyjnika powstały również kolczyki, na zamówienie mamy kolegi z pracy.
Zachęcam do pozostawiania komentarzy:)
Pierwszy ja sama uznałam za średnio udany, ze względu na kolorystykę. Niebieskie koraliki bez towarzystwa miały odcień żywy, turkusowy, a w towarzystwie czarnych nieco zgasły. Jednak naszyjnik spodobał się mojej mamie i teraz do niej właśnie należy. Dziś właśnie moja mama przebiła sobie uszy i teraz może zacząć wreszcie nosić kolczyki. Mam nadzieję, że wkrótce do jej zrobionych przeze mnie bransoletek i naszyjnika dołączą kolczyki:)
Drugi, podobnie jak ten powyżej, jest zrobiony metodą sznura koralikowego, mlecznobiałe, srebrzyste większe koraliki ładnie się prezentują na tle czarnych, mniejszych. Ten naszyjnik trafił do Artura, jako uzupełnienie jego zamówienia:)
Trzeci naszyjnik to szesnaście czerwonych kulek koralikowych połączonych ogniwkami ozdobionymi małymi srebrnymi różyczkami. Do tego naszyjnika powstały również kolczyki, na zamówienie mamy kolegi z pracy.
Zachęcam do pozostawiania komentarzy:)
sobota, 20 lipca 2013
Turkusy
Trzy pary różnokolorowych pastylek syntetycznych turkusów doskonale nadawały się do obszycia koralikami;
zielono-niebieski:
zielono-niebieski:
różowy:
i niebieski:
wszystkie mają ok. 2,5 cm średnicy. Jak zwykle miałam problem z doborem kolorów koralików, ale mam nadzieję, że ostatecznie wyszło nieźle.
poniedziałek, 15 lipca 2013
Koralikowe kulki - część pierwsza z prawdopodobnie wielu
Od kiedy nauczyłam się obszywać koralikami kulki (zawdzięczam to tutorialowi weraph http://koralikowaweraph.blogspot.com/) walczę z nimi z różnym skutkiem;
Te fioletowe to jedne z pierwszych. Nie są to koraliki Toho, więc nie wiem w jakim rozmiarze są, były dość nierówne, więc podejrzewam, że ciężko byłoby ustalić ich rozmiar, ale mniej więcej odpowiadają 8/0.
Te są zrobione już z koralików Toho, rozmiar 11/0. Ten schemat oplatania (tzn. ile rzędów, początek od czterech czy pięciu koralików itd.) mam już opanowany, więc robię je w miarę szybko:
Te fioletowe to jedne z pierwszych. Nie są to koraliki Toho, więc nie wiem w jakim rozmiarze są, były dość nierówne, więc podejrzewam, że ciężko byłoby ustalić ich rozmiar, ale mniej więcej odpowiadają 8/0.
Te są zrobione już z koralików Toho, rozmiar 11/0. Ten schemat oplatania (tzn. ile rzędów, początek od czterech czy pięciu koralików itd.) mam już opanowany, więc robię je w miarę szybko:
Z najmniejszych koralików, rozmiar 15/0, czyli ok 1,5 mm średnicy powstają takie kulki jak te:
Jak widać, im mniejszy rozmiar koralików, z których są wyplatane kulki, tym większa możliwość układania z nich wzorów. Dodam jeszcze, że pierwsze kolczyki trafiły do Irenki, drugie do Eli, a trzecie są moje:)
niedziela, 14 lipca 2013
Przywitanie i krótka geneza potwora.
Witam!
Nazywam się Justyna. Od mniej więcej roku dziergam różne rzeczy z koralików - głównie kolczyki, popełniłam też parę bransoletek i naszyjników. Ci co mają szczęście, lub nieszczęście przebywać ze mną stale, twierdzą, że jak tylko widzę koraliki, dostaję świra, ręce mi się trzęsą, oczy się świecą - po prostu koralikowa delira:) Ja uważam, że siedzi we mnie koralikowy potwór, który cały czas domaga się, żeby go karmić. Chyba w każdym, kto ma jakąś pasję siedzi taki głodny potwór. Jednego trzeba karmić muzyką, innego farbą, czy słowami. Mój akurat żywi się koralikami, stąd nazwa bloga. Czasem próbuję podawać mu glinkę polimerową (np. fimo), na razie z marnym skutkiem, mam nadzieję w przyszłości zająć się techniką Art Clay.
Mam nadzieję, że rozumiecie o czym bredzę. Jeśli nie, polecam przeczytanie opowiadania Stephena Kinga "Ballada o celnym strzale". Fornit i fornus:)
Niestety, nie mogę powiedzieć, że każdą wolną chwilę poświęcam koralikom (praca, praca...), dlatego nie jest na razie zbyt wiele do pokazania. Z podziwem obserwuję to, co tworzą bardziej doświadczone w tym temacie osoby i, choć duuużo mi jeszcze do nich brakuje, też chciałam pokazać co się u mnie wykluwa.
Na razie zacznę od tego, co zrobiłam już jakiś czas temu...
Nazywam się Justyna. Od mniej więcej roku dziergam różne rzeczy z koralików - głównie kolczyki, popełniłam też parę bransoletek i naszyjników. Ci co mają szczęście, lub nieszczęście przebywać ze mną stale, twierdzą, że jak tylko widzę koraliki, dostaję świra, ręce mi się trzęsą, oczy się świecą - po prostu koralikowa delira:) Ja uważam, że siedzi we mnie koralikowy potwór, który cały czas domaga się, żeby go karmić. Chyba w każdym, kto ma jakąś pasję siedzi taki głodny potwór. Jednego trzeba karmić muzyką, innego farbą, czy słowami. Mój akurat żywi się koralikami, stąd nazwa bloga. Czasem próbuję podawać mu glinkę polimerową (np. fimo), na razie z marnym skutkiem, mam nadzieję w przyszłości zająć się techniką Art Clay.
Mam nadzieję, że rozumiecie o czym bredzę. Jeśli nie, polecam przeczytanie opowiadania Stephena Kinga "Ballada o celnym strzale". Fornit i fornus:)
Niestety, nie mogę powiedzieć, że każdą wolną chwilę poświęcam koralikom (praca, praca...), dlatego nie jest na razie zbyt wiele do pokazania. Z podziwem obserwuję to, co tworzą bardziej doświadczone w tym temacie osoby i, choć duuużo mi jeszcze do nich brakuje, też chciałam pokazać co się u mnie wykluwa.
Na razie zacznę od tego, co zrobiłam już jakiś czas temu...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

